Kończymy stan ZERO...
Hey,
Byliśmy kilka dni z dzieciakami na wolnym w górach i napiszę kilka słów wstecz ponieważ ten etap ZERO jest już zamknięty.
Więc do rzeczy,
Dwa tyg temu ławy podeschły, beton częściowo związał (siedem dni) i zaczął się kolejny etap, stawianie bloczków itd. Roboty zaczęły się w poniedziałek i planowanwaliśmy na piatek zalanie betonu. Panowie ostro wzięli się do roboty i z dnia na dzień było widać postępy. Oczywiście było trochę gimnastyki z tym żeby koordynować koparkę, gości z piachem do zasypki czy w między czasie ustalić odpływy kanalizacyjne, pamiętać o dolocie powietrza do kominka bo potem po zasypaniu i zagęszczeniu a w końcu zalaniu betonem byłoby już po ptokach.
Kłopot polegał na tym że, w tym samym czasie trzeba było normalnie pracować, na szczęście ja byłem bardziej mobilny niż moja lepsza połowa i jeździłem w te i we wte... - ku uciesze właścicieli stacji paliwowych.
Mimo wszystko plan się zrealizował i w piątek około południa zajechały dwie gruchy (17m3 B10) i wylały betonik. Wszystko fajnie tylko żar z nieba się leje i trza polewać i to praktycznie już po dwóch godz, temp powietrza 32 st a te pierwsze dni i godz są dość ważne w procesie wiązania mieszanki.
Ponieważ na działce nie mamy jeszcze bieżącej wody (studnia w toku administracyjnym) , wykonawca podwiózł nam baniaczek 1m3 wody i zaczeliśmy podlewać. Więc co trzy godz jeździliśmy w tą i w tamtą. Następnego dnia znów upał a my chcieliśmy wyjechać w góry, no to z ranka polewka w południe polewka i przed samym wyjazdem znowu ..... (upał jak na złość nieziemski).
Wieczorem jeszcze podlał znajomy i następne dwa dni a to teść a to kto mógł...
Potem już w ciągu dnia przechodziły deszcze i można było sobie odpuścić a myśmy te kilka dni odpoczęli w Muszynie. Dzieciaki zadowolone, pies wybiegany, słowem czas wrócić do roboty.
Mamy jeszcze tydzień wolny i ten planujemy przeznaczyć na dogranie następnych prac, rozeznać się w kwestii przyłączy (gaz i prąd w toku), zamówić materiały na następny etap czyli ścianki itd.
Wkleję kilka fot ale nie są zbyt dobrej jakości, bo a to aparatu zapomniałem i robiłem telefonem a to coś tam, no ale tak z kronikarskiego obowiązku coś wrzucę.
Aha gdzieś wcięło na karcie zdjęcia z już zalanym chudziakiem ale te dorzucimy jutro.
Pozdrawiam